sobota, 26 września 2015

Rozdział 2


Krucze skrzydła

Przekręciła klucz i wśliznęła się do swojego mieszkania. Rzuciła torbę na łóżko i spojrzała na zegar tykający na ścianie. Wybiła 18.00.

- Trochę się zasiedziałam z Kastielem- mruknęła do siebie i popatrzyła na telefon. Zero wiadomości. Westchnęła.

Zaczęła powoli się rozbierać. Rozpięła marynarkę i koszulę od szkolnego mundurka. Zrzuciła spódniczkę. I w samej bieliźnie i pończoszkach udała się do łazienki kołysząc biodrami. Wrzuciła ubrania do kosza na pranie. Ściągnęła powoli czarne pończochy. Nagle dostrzegła cień przemykający na ścianie w korytarzu. Szybko się odwróciła i wyjrzała z łazienki.
-Halo? - Serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi.
"Oj głupia, głupia. Zmęczona jesteś to i wzrok płata ci figle." - pomyślała próbując się uspokoić.
Odkręciła wodę. I zamknęła drzwi od łazienki na klucz. Po chwili leżała już zanurzona w wannie. Złapała głęboki oddech i zanurzyła się całkiem pod wodę. Po chwili już spokojniejsza wyszła z wanny. Owinęła się w sam ręcznik i wyszła z łazienki. Usiadła na łóżku i wyjęła spod poduszki biały, za duży T-shirt. Nieśpiesznie wciągnęła go przez głowę. Położyła się na brzuchu i chwyciła telefon. Zero wiadomości.
"Widzimy się dzisiaj?" Wystukała. Po chwili namysłu wysłała wiadomość. Nagle usłyszała wibracje... tuż za sobą.
-Ależ oczywiście moja droga - odezwał się z głębi pokoju znajomy głos.
Nadia szybko się zerwała.
- Ale... jak?
Dostrzegła postać siedzącą na fotelu. Nieśpiesznie wstała i wyłoniła się z mroku. Lampka nocna oświetliła znajomą postać mężczyzny. Artur delikatnie się uśmiechał. Nadia szybko naciągnęła T-shirt niżej na biodra próbując ukryć swoją nagość. Jej policzki płonęły. Artur wolnym krokiem podszedł do łóżka, poluzował swój krawat. Zlustrował dziewczynę siedzącą wśród rozkopanej pościeli. Podszedł bliżej. Wtem delikatnie wsunął swoją rękę na kark Nadii i powoli przewrócił ją na łóżko. Teraz była pod nim, a on patrzył jej prosto w oczy.
-Jesteś moja. Nie masz się czego wstydzić - szepnął.
W jej głowie odgrywała się prawdziwa burza uczuć i myśli. "Co się dzieje? Co mam zrobić?" Artur widząc zakłopotanie dziewczyny miękko szepnął:
- Kochana, mogę skraść ciepło twoich warg. Dotykiem zakosztować twych krągłości. Lecz to... - w tym momencie powędrował powoli dłonią między jej uda. Ostrożnie dotknął jej  kobiecości. Dziewczyna cicho jęknęła i ścisnęła uda odsuwając się od ręki. - Lecz to oddasz mi, gdy będziesz gotowa.
Trudno określić uczucia dziewczyny. Ulga? Ale i żal?
Artur wstał. Wyciągnął dłoń do Nadii.
-Wszystko okey?
Pozwoliła ująć się za dłoń. Wstała.
- Ttt... tak...
Objął ją w swoje silne ramiona. Nagle jakby obca myśl wdarła jej się do głowy, świdrowała, wbijała się, po czym stała się jasna. "Chcę żebyś czuła się przy mnie bezpieczna. Pomimo mojego mroku w sercu". Odsunęła się. Popatrzyła na niego zdumiona.

*

Obudził ją powiew świeżego powietrza. Przetarła oczy. Po chwili gdy wzrok jej się wyostrzył dostrzegła kogoś stojącego przy oknie. Artur nagi do pasa stał i wdychał zachłannie zimne powietrze styczniowego poranka. Nadia patrzyła na jego nagie plecy, z licznymi zadrapaniami i - dużym tatuażem anielskich skrzydeł. Dotąd nie widziała mężczyzny w takim wydaniu.
- Przepraszam, musiałem Cię obudzić - powiedział nie odwracając się, próbując nie dać po sobie poznać walki z dusznościami. Gorący pot na jego skroniach, dławiąca suchość w ustach, błysk czerwieni jego oczu.
- Coś się dzieje? - zwinnie wyskoczyła z łóżka i podbiegła do mężczyzny.
- Nie, skądże znowu moja droga. - Powiedział spokojnym tonem głosu odwracając się do niej. W myślach zbeształ się za nieuwagę. Dziewczyna spojrzała na jego szaroniebieskie oczy. Ujął ją w talii i zarzucił ją sobie na ręce.
- Ej przestań! - pisnęła, całując go w policzek.
- Chodź coś zjeść.
Posadził ją na blacie kuchennym. Zaparzył mocną kawę. Chwile trwała niezręczna cisza. Nadia miała w głowie tylko wczorajszą sytuację.
- Co się stało że postanowiłeś w końcu u mnie zostać? - zagadnęła machając bosymi stopami nad ziemią.
- Cóż, nie moja wina że mnie tak zagadałaś. A jak się zaśnie to ciężko trochę się przemieszczać nieprawdaż?
- Bullshit - powiedziała przeciągając sylaby.
- Chciałem być blisko ciebie.
- Dziękuję - powiedziała, łagodnie się rumieniąc.
- A to za co?
- Po prostu. - odparła i wbiła wzrok w swoją kawę.
- Rozumiem.
Poszedł do sypialni i wciągnął swoją czarną koszulę.
- Nie chwaliłeś się że masz tatuaż - powiedziała zachodząc go od tyłu i obejmując swoimi delikatnymi dłońmi w pasie.
Artur zesztywniał oszołomiony... "A więc już go widzi"- przeszło mu przez myśl.
- Jakoś nie było sposobności - wykrztusił, odwracając się do niej przodem. Ujął jej twarz i uważnie spojrzał w oczy. Tkwił tak chwilę lustrując dziewczynę.
- A tak poza tym, nie idziesz dziś na warsztaty? - zagadnął.
- No nie! Zapomniałam. To przez Ciebie!
- Jasne, zwalaj na mnie- odparł ze śmiechem.
Nadia szybko wybrała kilka rzeczy z szafy i zniknęła w drzwiach łazienki. Po kilku minutach wyszła ubrana w czarną zwiewną sukienkę, z długim rękawem. Zarzuciła czarny płaszcz na ramiona.
- Podwiozę Cię. Masz może jeszcze jakieś plany na dzisiejsze sobotnie popołudnie?
- Tak, jestem bardzo zajęta.
- Huh?
- Przez ciebie - zaśmiała się.
Artur zarzucił na siebie swój długi elegancki płaszcz i chciał otworzyć drzwi przed dziewczyną, gdy nagle w otwieranych drzwi stanął Kastiel. Mężczyźni spojrzeli na siebie bezuczuciowo. Kastiel ze swoim charakterystycznym grymasem na ustach zlustrował czarnowłosego.
- Witam - Artur podał dłoń przełamując niezręczną ciszę.
Przybyły chłopak popatrzył na Nadię, po czym odwzajemnił uścisk dłoni.
- Witam - odpowiedział z naciskiem.
- Kastiel! Miło cię widzieć. O co chodzi? - zagadnęła niepewnie Czarnowłosa.
- Nic, już nic. Myślałem że porozmawiamy gdy będziesz szła na warsztaty - po czym odwrócił się na pięcie i szybko zniknął w korytarzu.
- Co to było? - Po chwili zadrwił Artur.
Nadia odpowiedziała mu bezradnym wzruszeniem ramion.
Niedługo potem czarne BMW odjechało z podjazdu, spod mieszkania Nadii. Kastiel przyglądał im się, po czym poszedł w swoją stronę.
Po warsztatach Nadia udała się na długi spacer do parku, by pozbierać myśli.











Brak komentarzy: